sobota, 30 listopada 2013

5: A man can be des­troyed, but not de­feated.

CORA

    Kolejny tydzień minął szybciej niż się spodziewałam. Evelyn wydawała się spokojniejsza niż przed kilkoma dniami. Miałam nadzieję, że Harry dał jej spokój. Kilka razy próbowałam poruszyć ten temat, jednak albo milczała, albo zbywała mnie krótkim: „Ta sprawa jest już zamknięta”. Ja sama próbowałam zdobyć nowy adres Styles’a, jednakże nie miałam pojęcia do kogo mogłabym się zgłosić z tą sprawą. Udało mi się jedynie pozyskać numer telefonu mężczyzny, który spisałam kiedy Ev brała szybki prysznic. Z
bijącym sercem wystukiwałam jego numer na wyświetlaczu mojej komórki, ale za każdym razem byłam bardziej zawiedziona. Nie odebrał ode mnie ani jednego połączenia. Zastanawiało mnie jedno, czy Harry Styles był na tyle przebiegły żeby znać mój numer i po prostu unikać moje telefony, czy po prostu tak zajęty sobą, że nie miał czasu na ich odbieranie? Co było w tym człowieku, że miałam ochotę go zniszczyć i pozbawić każdej cząstki jego wygórowanej pewności siebie i egoizmu?
     Za to moje relacje z Niall’em pogłębiły się i rozwinęły w przeciągu siedmiu dni, do tak dużych rozmiarów, że aż sama byłam zdziwiona. Przez cały czas trwania naszej współpracy nigdy nie spędzaliśmy ze sobą tyle czasu, a teraz ni stąd ni zowąd, Horan stał się dla mnie drugim Loganem. Wychodziliśmy często na kawę lub obiad. Zdarzały się również popołudnia kiedy opiekowałam się Brunem, kładliśmy małego spać, a sami zagłębialiśmy się w rozmowie albo oglądaliśmy nasze ulubione filmy. Byłam zdziwiona tym, że większość rzeczy takich jak muzyka, film, jedzenie łączyły nas w stopniu zaawansowanym.
     Opuściłam mój pokój ubrana tylko i wyłącznie w biały szlafrok oraz bieliznę w tym samym kolorze, udając się do kuchni skąd wydobywały się zapachy świeżo pieczonej polędwicy wołowej z warzywami.
 - Coś tu pięknie pachnie! – zawołałam, podchodząc do Logana od tyłu i przytulając go mocno. Chłopak wyswobodził się z mojego uścisku, odwracając się do mnie przodem. Był cały umrusany sosem, ale wyglądał prześmiesznie i zarazem kompletnie słodko.
 - Szef kuchni Logan McClain przygotowuje najlepsze danie na świecie, dla swoich jedynych, najlepszych i najpiękniejszych współlokatorek. – uśmiechnęłam się do niego szczerze, wycierając palcem miejsca na jego twarzy gdzie znajdował się brunatny sos.
 - Myślę, że szef kuchni powinien bardziej uważać na to jak je. Trzylatek mniej się brudzi przy jedzeniu.
 - Przesadzasz.
 - Nie przesadzam. Ale uważaj na tą swoją polędwicę, bo za chwilę wysuszysz ją na wiór. – wskazałam palcem na piekarnik i usiadłam na wysokim krześle przy wyspie, która służyła nam za stół. Obserwowałam jak przyjaciel krząta się po kuchni, radząc sobie lepiej niż mogłam przypuszczać. Kiedyś był beznadziejnym kucharzem i jeśli mam być szczera, lepiej było wyrzucić jego potrawę do kosza, unikając
wszelkich powikłań po jej zjedzeniu.
 - Co u Niall’a? Spędzacie dużo czasu ostatnio. – zagadnął krojąc pomidora. Małe kawałeczki warzywa trafiły do przeźroczystego półmiska.
 - Wszystko w porządku. – oparłam łokieć o blat, a brodę położyłam na otwartej dłoni. Z uśmiechem wpatrywałam się w ruchy ciemnowłosego, przypominając sobie jak jeszcze kilkanaście godzin wstecz to Niall kroił dla nas warzywa na sałatkę. Mózg przypomniał mi jej smak, pobudzając moje kubki smakowe, poczułam w ustach gorycz cytryny i słodkie awokado.
 - A co u Leonie?
 - Jest u mamy w Leed’s.
 - Ostatnio spędzacie ze sobą bardzo dużo czasu. – odwrócił się do mnie, nadal trzymając w dłoni nóż i ćwiartkę pomidora.
 - I? – zapytałam głupkowato, prostując się. Logan zmarszczył czoło, łącząc przy okazji brwi. Wiedziałam, że był zazdrosny o każdego mężczyznę w moim życiu, jednak to był Niall Horan. Jego kuzyn i mój szef. Z resztą niedorzecznością byłoby to, gdybym wdała się w romans z mężczyzną, który ma żonę i dziecko, które uwielbiałam całym sercem.
 - Dziwię się tylko Leonie, że nie ma nic przeciwko waszym schadzkom. A może o nich po prostu nie wie? – miałam właśnie odpowiedzieć mu coś w stylu, że nie powinno go obchodzić moje życie, a szczególnie życie blondyna, kiedy do pomieszczenia wkroczyła Evelyn, ubrana jedynie w jasne dresy i wyciągniętą czarną koszulkę. Nie widziałam jej nigdy na sobie, więc widok męskiego ubrania na przyjaciółce, wzbudził we mnie dużo podejrzeń. Czyżby miała jakiegoś mężczyznę i nawet o nim nie wspomniała?
 - Cześć. – ziewnęła, zajmując miejsce obok mnie. Ostatnio chodziła cały czas zmęczona, znikała na całe
noce i wracała nad ranem. Niestety, mijałyśmy się i nie było większej okazji do poważniej rozmowy – Coś super pachnie. Czy to Twoja słynna polędwica z warzywami?
 - Tak. – odparł dumnie Logan, wypinając pierś do przodu. W duchu dziękowałam Bogu, że Lyn przyszła w porę, bo nie musiałam tłumaczyć się przyjacielowi ze spotkań z Niall’em.
 - Fajnie. – palcami przeczesała swoje blond włosy, spojrzała na mnie, a na jej twarz wypłynął szeroki uśmiech – Co u Ciebie? Cały czas się mijamy.
 - No, właśnie... u mnie wszystko w porządku. – odpowiedziałam, jednak nie chciałam rozmawiać o mnie, a o niej – Powiedz mi lepiej, czemu znikasz na całe noce, cały czas chodzisz niewyspana, mało jadasz. Co się dzieje, Evelyn? Czy to coś związanego z Harrym? – ostatnie pytanie starałam się powiedzieć jak najciszej, aby Logan nie usłyszał o czym mówimy. Jej piękna twarz znieruchomiała. Miałam wrażenie, że intensywność pracy jej mózgu wzrosła dwukrotnie, tak aby wcisnąć mi jakąś bajeczkę o tym jak to jest zwyczajnie i idealnie.
 - Wszystko jest w porządku. Ostatnio za dużo myślisz o mnie, zamiast o sobie.
 - Po akcji z Harrym, moim przyjacielskim obowiązkiem jest dbać o Ciebie, rozumiesz?
 - Nie mam zamiaru się powtarzać, Cora. Wszystko jest w najlepszym porządku. A znikam z domu, bo znalazłam pracę. Nie mam zamiaru żyć na garnuszku rodziców przez całe moje życie. – odwróciła się, sięgając po gazetę leżącą tuż obok niej, a ja wiedziałam, że to było jej ostatnie słowo. Nie wiedziałam o jakiej pracy ona mówi, nie wiedziałam gdzie i z kim pracuje. Czy jest bezpieczna? I czy zarabia tam na prawdę dobre pieniądze skoro poświęca dla niej swoje zdrowie? Przyglądnęłam się jej poszarzałej twarzy, stwierdzając, że ciemne worki pod oczami i brak uśmiechu, były zbyt wysoką ceną za jej zmęczenie. Uświadomiłam sobie, również, że to był ostatni raz kiedy zmyła mnie takimi odpowiedziami. Następnym razem jej nie popuszczę.

     Impreza jaką organizował Niall w klubie Sound, miała być przypieczętowaniem jego kontraktu z Barceloną, gdzie okna które produkuje miały ozdobić cały nowy wieżowiec, budowany w samym centrum stolicy Hiszpanii. Na imprezę została zaproszona cała kadra pracownicza, w tym także ja i Merit. Sama wypełniałam listy z zaproszeniami, tak więc, wiedziałam, że Charls pojawi się, że swoim chłopakiem. Dużo mi o nim opowiadała. Dowiedziałam się od niej, że był wysokim przystojnym brunetem z lekkim zarostem, koło trzydziestki. Miał córkę z poprzedniego małżeństwa. Z opowiadań koleżanki wydawał się wyjątkowo dojrzały i szarmancki.
    Czas jaki upłynął od ostatniej imprezy na jakiej byłam, a do tej dzisiejszej wydawał się wiecznością. W momencie kiedy upinałam swoje ciemne włosy, zaczęły rodzić się w mojej głowie pewne wątpliwości
związane z wieczornym wyjściem. Czy w ogóle dobrze zrobiłam godząc się na tą imprezę? Czy nadal potrafię wczuć się w klubową muzykę i dobrze bawić się jak cała reszta? Wątpiłam w to bardzo mocno, bo nigdy nie byłam świetną tancerką, ani nie nadawałam się do spożywania dużej ilości alkoholów procentowych.
     Niall podjechał po mnie swoim czarnym Audi RS6 Avant, a ja jak głupia wpatrywałam się w jego białe, lśniące cacko. Samochód był warty co najmniej pół miliona funtów i wyglądał jakby przed sekundą wyjechał z salonu. Horan otworzył drzwi ekskluzywnego samochodu. Nie wiem czym byłam bardziej oczarowana, nim czy tym wozem.
 - Dobry wieczór. – podszedł do mnie, wyciągając dłoń, abym mogła ją ująć i ruszyć za nim. Tak, więc zrobiłam, ręce mężczyzny były duże i ciepłe.
 - Cześć. – uśmiechnęłam się uroczo – Czy... to Twoje auto? – zapytałam kiedy otworzył przede mną drzwi.
 - Wolisz szczerą prawdę czy mogę skłamać?
 - Prawda.
 - Wolałbym skłamać. – zaśmiał się nerwowo.
 - Więc? – ponagliłam, kiedy oboje siedzieliśmy już w cholernie wygodnych siedzeniach. W środku pachniało nowością, więc po części miałam rację z tym, że samochód niedawno opuścił salon samochodowy.
 - Sprawiłem sobie prezent. Musisz wiedzieć, że nie lubię mówić o sobie i o tym co posiadam. – machnął ręką, włączając się do ruchu – Pięknie dziś wyglądasz. Zupełnie jak nie Ty. – czułam jak na moje policzki wypływa fala czerwieni, a serce podskakuje mi z ekscytacji i szczęścia. Rzadko kiedy słyszę komplementy od mężczyzn, zwłaszcza od mężczyzn pokroju Niall’a Horana.
 - Dziękuję. – szepnęłam kompletnie zawstydzona. Oczy Niall’a, mimo tego, że nadal uważnie skanowały przestrzeń przed sobą, usta ułożone były w szelmowski uśmiech. Spojrzałam na profil mężczyzny, napawając się jego widokiem, czując jak znów się czerwienię. Droga do klubu nie była długa, chociaż ja sama nie wiedziałam gdzie on się znajduje. Samo wejście do klubu wyglądało jak każde inne. Wielki świecący napis SOUND i cholernie długa kolejka do wejścia. My jako goście specjalni, weszliśmy za ukazaniem plakietek. Rozglądałam się wokół siebie zdziwiona tym, jak bardzo różnią się dyskoteki dla młodzieży, od ekskluzywnych klubów nocnych. Od samego wejścia witały nas hostessy trzymające srebrne tacki na których postawione były lampki szampana lub kolorowe drinki. Nie myśląc zbyt dużo ujęłam kieliszek w ręce, od razu biorąc duży łyk napoju. Wszędzie otaczały nas czarne ściany, różowe neonowe światła i ultrafiolet. Speszenie i dezorientacja ogarnęły moje ciało.

- Cora? – Niall ujął mnie w pasie, wprowadzając do głównej sali klubu. Była przeogromna. W kilku miejsach dostrzegłam podwyższenia z rurami, na których wyginały się młode, piękne dziewczyny. Oprócz tego wokół znajdowały się boxy w białych kolorach, kontrastując z czernią ścian.
 - Tak? Przepraszam, jestem lekko zdezorientowana. – powiedziałam na tyle głośno, aby mógł mnie usłyszeć.
 - Jesteś ze mną. – obdarzył mnie szerokim uśmiechem – Nie masz się o co martwić.
 - Wiem. – odparłam, nadal czując dłoń Horana na moim ciele. Kiedy dotarliśmy do naszych boxów, mój kieliszek był już pusty. Musiałam dodać sobie nie małej odwagi, żeby nie odpłynąć pod męskim dotykiem blondyna. Przywitaliśmy się ze wszystkimi, opróżniłam kolejną szklankę z drinkiem, czując, jak alkohol zaczyna działać na mnie i mój umysł. Rzeczywiście, byłam lekko zamroczona i kiedy wylądowałam na środku parkietu z Niall’em przy boku, wydawało mi się to jak najbardziej naturalną rzeczą. Stałam przed nim, kołysząc lekko biodrami, kiedy zauważyłam, że dziewczyny tańczące na podwyższeniach zmieniają się, a na miejsce wysokiej, czarnoskórej dziewczyny o dość krągłych kształtach wchodzi Evelyn. Zamrugałam kilkakrotnie oczami, myśląc, że mój mózg przyswoił zbyt dużą ilość alkoholu, a osoba zaczynająca tańczyć odziana jedynie w biały komplet bielizny to kobieta łudząco podobna do mojej przyjaciółki. Jednak nie mogłam mylić się bardziej, kiedy moje spojrzenie skrzyżowało się z jej.
          Wszystko co nastąpiło później stało się dla mnie rozmazanym wspomnieniem. Pamiętam jak ruszyłam przed siebie, odpychając łokciami ludzi tarasujących mi drogę do środkowej części parkietu. Kiedy znalazłam się już przy podwyższeniu, zaczęłam krzyczeć i skakać aby objąć blondynkę i pomóc jej stamtąd zejść, jednak ona wyrywała mi się i krzyczała coś, czego nie miałam siły i ochoty rozumieć. I wtedy z nikąd pojawił się on, Harry Styles.



HARRY

      Oglądałem ją. Za każdym razem kiedy Evelyn pojawiała się w klubie ja również tam byłem. Zdawałem sobie sprawę, że blondynka nie może sobie zdawać z tego sprawy, bo była zbyt zajęta wyginaniem swojego jędrnego ciała wokół srebrnej rury. Cholernie podniecał mnie widok jej półnagiej tam, na tym podeście. Widziałem, że zwracała na siebie największą uwagę męskiej widowni. Miałem ochotę podejść tam, powiedzieć tym wszystkim wymóżdżonym istotom, że niedługo Evelyn Riggs będzie dla mnie wyginać swoje ciało, a ja bezkompromisowo będę wypełniał jej wnętrze. Ostatkami zdrowego rozsądku odsuwałem od siebie tą myśl. Anonimowość, to jedyna rzecz, oprócz samej Evelyn, jakiej teraz potrzebowałem.
       Po raz kolejny zająłem moje miejsce w zaciemnionym miejscu klubu, zamawiając piwo. Barman był moim dobrym kolegą, więc po raz kolejny piłem na rachunek właściciela. Zaśmiałem się pod nosem z myślą, że Josh płaci za moje drinki. Cierpliwie czekałem, aż blondynka zajmie miejsce przy grubawej czarnuli. Rozglądnąłem się. W klubie przebywały same znajome twarze, jednak jeden box umieszczony niedaleko mnie zwrócił moją szczególną uwagę. Wszędzie poznałbym te ciemne włosy. Moja Merit. I jej chłoptaś Robert. A tuż obok Roberta, Niall i Cora. Odsunąłem się trochę w lewo, żeby nikt mnie nie zauważył. Obserwowałem ich, wiedząc, że oni nie widzą mnie.
       W końcu Cora, wstała i biorąc mojego przyjaciela pod rękę, ruszyła z nim na parkiet. Widziałem jak oczy blondyna skanują jej szczupłe ciało i jak dużą ochotę miał na nią. Często wspominał mi o tej swojej sekretareczce, więc zdawałem sobie sprawę, z tego jak napalony na nią jest.
 - Szybki numerek. Co Ci szkodzi? – pytałem za każdym razem, kiedy wspominał o Corze.
        Stanęli dość spory kawałek od podestu na którym tańczyła czarnoskóra. Spojrzałem na zegarek. Wiedziałem, że o 23 miejsce tłuściocha zajmie Evelyn. Jednak nie spodziewałem się, że to co wydarzy się chwilę później, obedrze mnie z całej anonimowości jaką próbowałem zbudować. Cora Tarver po skojarzeniu, że tancerką jest jej przyjaciółka rzuciła się w tłum. Nim się obejrzałem znalazła się przy podniesieniu. Musiałem działać.
        W dosłownie kilka sekund również zacząłem przedzierać się przez tłum ludzi, próbując dostać się do Evelyn. Udało mi się to tylko i wyłącznie dzięki sile, ale jakim cudem Cora Tarver dotarła do Evelyn było dla mnie wielką zagadką. Kiedy znalazłem się już przy walczących ze sobą przyjaciółkach, nie myśląc za dużo ująłem nogi blondynki, przerzucając ją sobie przez plecy. Słyszałem tylko krzyki jej posranej przyjaciółki oraz czułem jak paznokcie Evelyn wbijają się mi w plecy. Co jakiś czas obrzucała mnie również obraźliwymi wyzwiskami.
        Jej nogi posiadały najwspanialszą fakturę skóry jaką miałem okazję dotykać. Były gładkie i jędrne, zupełnie takie jak sobie wyobrażałem. Nawet w momencie, kiedy uciekałem z nią przez parkiet, a tuż za mną biegła pijana Cora i Niall, który usiłował grać twardziela, nie przeszkadzały mi w fantazjowaniu o pięknej blondynce.
        Ujawniając się, tracąc moją anonimowość nie myślałem o konsekwencjach. Najgorsze miało dopiero przyjść.



***
DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE PRZEMIŁE KOMENTARZE. JESTEŚCIE CUDOWNE! <3

9 komentarzy:

  1. hej, twoje opowiadanie zostało ostatnio polecona na innym blogu który czytam. chciałam zacząć je czytać; ale, jako że czytam blogi w wersji komórkowej, jest to bardzo trudne, a wręcz niemożliwe, bo ledwo widać literki na ciemnej części tła, byłabym wdzięczna i mam nadzieje że nie sprawiłoby ci dużego kłopotu, gdybyś zmieniła barwy tła na jaśniejsze.
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahaah <3 cudo.. XD taki niegrzeczny Horanek hhahahahah no no proszę ! a Harry <3 hihihi cudowne czekamy na nexta !!!! po prostu musimy wiedzieć co się stało po tym jak Hazza zabrał ją z tego klubu !

    życzymy weny i pozdrawiamy :) :*

    http://owszystkimioniczym-1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. O rany, ale się dzieje!
    Rozdział jest jak zwykle świetny, śmiem podejrzewać, że Niall zaczyna czuć coś więcej do Cory :)
    Ciekawa jestem jak potoczą się sprawy związane z Evelyn i Hazzą.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  4. EMMM NOO. ZESRAŁAM SIĘ. NAJZWYCZAJNIEJ W ŚWIECIE SIĘ ZESRAŁAM :)
    TERAZ TY KURWA BĘDZIESZ SPRZĄTAĆ BO TO PRZEZ CIEBIE ENDŻI.

    Kurwa ja wiem, że w poprzednim mówiłam, że bez rozdziałever, ale kurwa to jednak ten jest best rozdziałęm ever :o ty wiesz jak ja się kurwa jaram jak czytać o Harciu i Evci bo to są moje misie, to jestem ja i on wiec wiadomka <3 ale Cora i Niall to też cudowny świat, więc ogólnie kocham ich wszystkich. Ale po kolei hhjhihihi..

    NIALL - zajebisty człowiek. Jaki słodki w ogóle, on sobie prezent sprawił, maleństwo. Też bym chciała taki prezent za pól miliona, aleeeee never mind kurwa :D Ogólnie to na sam jego widok popuszczam i jest max słodki i kochany, i ogólnie dziko, bo u mnie w opku jest wariatem w chuj, sama wiesz, a tu jest taki kurwa opiekuńczy, rozważny, jakiś taki romantico, no love him soł much. On musi być twoj :] sorii biczys.

    Cora - cudna misia nasza. Ten strój też piękny, już ci mówiłam, że połączenie moro i panterki to zajebista sprawa, już sobie ją wyobrażam. Wgl jak intymnie musiało być w tym klubie jak oni tak tańczyli, wgl pijany no kurwa piękni! I zdumiewa mnie to, że biedna Cora tak się martwi o Evelyn, co w sumie nie jest dziwne, bo no ogółem tak jakbym czytała o nas:o też byś zapierdała mnie zdejmować z tego podestu czy co to tam jest, a wtedy Harcio mnie hyc na plecki i wioo. Yolo.

    Evelyn - i ten jej kurwa strój, nie no jkobieta cudowna, zbyt chuda no emm trochę tak, ale no same ją wybrałysmy i jest cudoan, piękna, twarz śliczna, włoski, no cud miód. JA W DALEKIEJ PRZYSZŁOŚCI <3 HIHIHIHIHIH

    Harold - CZY JA W OGÓLE MAM COŚ MÓWIĆ NA JEGO TEMAT JAK WSZYSTKO JUŻ WIEMY? Kocham chuja! Jak już mówiłam, jego epitet na tą czarnulkę mi się nie spodobał, ale wiadomo, że real Harry jest słodki, a twój Harry jest kutasem :D co prawda lubię go takiego. Wole takiego niż przesłodzonego w chuj, chociaż kurwa u mnie w lipie też go kocham ale łerewer.

    NO I CO. LOVE YOU SOŁ MACZ, MUZYCZKA PIĘKNA, GIFKI PIĘKNE, ROZDZIALIK PIĘKNY. NIC DODAĆ NIC UJĄĆ.
    JA TYLKO CZEKAM SAMA WIESZ NA CO HUHUHUHU..
    LOVE<333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  5. na wstępie, śliczny szablon! ♥♥
    naprawdę bardzo mi się podoba :D
    rozdział przeczytałam już dawno, ale ja, jak to ja, zazwyczaj nie komentuję od razu :/ taki ze mnie leniuuch :p
    no i oczywiście znów zachwycasz mnie swoją twórczością! <3 jak tak można? no powiedz mi xD rozdział jest genialny, w ogóle nie nudzi (ale to nie nowość) w dodatku chce się go czytać i czytać i czytać i czytać i tak w kółko. Naprawdę kocham to opowiadanie :D
    Niall. Niall i Cora. OBOŻEJAKJAICHUWIELBIAM♥♥ spędzają ze sobą więcej czasu i w ogóle poszli razem na tę imprezę i to się musi rozwinąć. Będą razem, prawdaaaaa? Muszą :DD
    No i jeszcze Evelyn z Harrym. Boję się o nią. Jednak mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy :)))
    Czekam na kolejny! ♥
    Chemin xx

    +chciałabym cię serdecznie zaprosić na nowy, siódmy rozdział na blogu:
    http://i-wish-you-loved-me-too.blogspot.com/
    oraz na drugi rozdział na blogu:
    http://just-a-premonition.blogspot.com/.

    OdpowiedzUsuń
  6. Twoje opowiadanie jest genialne ;) Czekam na następny rozdział :p

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział :) Podobają mi sie dodatki w postaci gifów, dzięki temu wiem, jak ty wyobrażasz sobie tą historie <3
    czekam na następny!
    +Zapraszam do siebie! http://love-darlin-mouth.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy noooowy? <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny *_*
    Kiedy next? :>
    C.

    OdpowiedzUsuń