EVELYN
Obsesyjne
szukanie dobrego rozwiązania aby wyjść z kryzysowej sytuacji nigdy nie było
moją najmocniejszą stroną. Zwłaszcza kiedy zostałam przewieszona przez
umięśnione ramiona Harrego Styles’a. Będąc w takim amoku, w jakim właśnie się znajdowałam
krzyki i próba zachęcenia mężczyzny aby postawił mnie bezpiecznie na ziemi
okazała się nierówną walką. On, silny, postawny, ja, stanowczo za chuda, za
słaba, a do tego odziana jedynie w biały, koronkowy zestaw bielizny. W końcu
dałam za wygraną. Nie wbijałam paznokci w jego tył, bo i tak wiedziałam, że
sprawiało mu to więcej przyjemności niż bólu, nie wyzywałam go od najgorszych,
bo był to miód na jego uszy.
- Teraz się trzymaj. – powiedział, po czym
klepnął mnie w pośladek. Prychnęłam wściekle, nadal wiercąc się. Poczułam jak
przebijamy się przez mur imprezowiczów. W mgnieniu oka znaleźliśmy się w korytarzu.
- Stój do chuja! – znajomy głos rozbrzmiał wypełniając pomieszczenie. Nadal było słychać muzykę, jednak stawała się ona tylko krótkimi
bitami wyrzucanymi z ogromnych głośników znajdujących się w głównej sali.
Styles zatrzymał się. Wiedziałam, że głos jaki dochodził z wewnętrznej części
budynku należy do Josh’a. A ja w tej chwili byłam jego własnością.
- Czego chcesz, Hunderson? – przepełniony
jadem głos ciemnowłosego odbił się od czarnych jak smoła ścian, a ja poczułam
jak jego palce mocniej wbijają się w moje uda. Był silniejszy niż
przypuszczałam. Mężczyzna odpowiedział mu sarkastycznym śmiechem. Josh
Hunderson był bogiem Londynu, należał do tutejszej elity, ba, on nimi dowodził.
Wiedział, że może zniszczyć Harrego najmniejszym palcem.
- Chyba się zapomniałeś przyjacielu. –
odwróciliśmy się tak, że Harry stał teraz do niego przodem a ja miałam widok na
wyjście z klubu. Poczułam zimny powiew wiatru kiedy ktoś opuścił pomieszczenie.
- Zrywam umowę, Josh.
O jakiej umowie mówił Harry? O co tu chodzi? Zerwanie umowy przez Harrego, równało się z działaniem czerwonej płachty na byka. Ponownie zaczęłam się wiercić, aż w końcu jakimś cudem Harry zlitował się
nade mną i postawił na ziemi. Szpilki które miałam na stopach znów zaczęły wpijać mi się w skórę. Trochę zakręciło mi się w głowie po tak gwałtownej
zmianie pozycji i kiedy w końcu doszłam do siebie spojrzałam najpierw na Styles'a, a potem na Hunderson'a.
- Co się tu dzieje? – zapytałam przerywając
ciszę. Atmosfera była ciężka, czułam ją na własnych barkach. Była moją winą. Moją i tylko moją.
- Evelyn, uciekaj. – Harry złapał mnie za
ramiona. Miał ciepłe dłonie. Jednak jego oczy nie wyrażały żadnej troski. Były
pociemniałe i pełne niebezpieczeństwa.
- Nie chciałbym przerwać tej pogadanki dwójki
kochanków, ale nadal tu jestem. – Josh prychnął rozbawiony. Odwróciłam się,
przechylając lekko głowę. Biały garnitur w który był ubrany wcale nie sprawiał,
że ktoś zaczynał się go bać. W prawej dłoni trzymał cygaro, a w lewej szklankę whiskey z lodem. Uśmiechnęłam się do niego. Ciemnowłosy przez chwilę skanował moje ciało, zatrzymując się na dłuższą chwilę na moich piersiach.
- Taka piękna kobieta, a puszcza się z takim
gównem. – cygaro wylądowało w jego ustach wywołując we mnie obrzydzenie. Jego
chęć bycia niebezpiecznym nie równała się z nienawiścią w oczach Harrego.
- Spierd... – krzyknęłam, kiedy Harry wyminął mnie szybko, a ja
próbując zajść mu drogę zostałam odepchnięta całą siłą jaką dysponował.
Zachwiałam się na niewyobrażalnie wysokich obcasach i upadając na ziemię z
impetem uderzyłam o posadzkę. Walczyłam ze samą sobą aby wstać i powstrzymać
Harrego od tego co zamierzał zrobić. Ze strzępów krzyków i odgłosów uderzeń
dało się wywnioskować, że Styles znęca się nad Josh’em. Próbowałam poruszyć
się, jednak jakaś siła trzymała mnie przy ziemi. Bałam się. Było mi zimno, a
głośne krzyki wściekłości Harrego w niczym nie pomagały. Był w swoim świecie. W
świecie agresji i walki. Walki o przetrwanie. Zostawił mnie samą, aby mnie
ratować. Coś za coś. Oko za oko. Ząb za ząb.
Otworzyłam szeroko oczy skanując otaczające
mnie pomieszczenie. Znałam ten kolor ścian, tą starą zniszczoną kanapę i
porozrzucane wokół ciuchy. Mieszkanie Harrego. Odszukałam go wzrokiem, mając
nadzieję, że jest gdzieś blisko. Siedział na drugim końcu sofy, trzymając twarz
w dłoniach. Zewnętrzna
część dłoni pokryta była ranami z zaschniętą krwią, wokół których tworzyły się szaro-fioletowe siniaki. Miał na sobie tylko te same stare jeansy co poprzednio. Poruszyłam się delikatnie, wiedząc, że chcąc czy nie chcąc chłopak poczuje moje ruchy.
- Harry? – powiedziałam słabym głosem unosząc
głowę. Dopiero wtedy poczułam przeszywający ból z tyłu. Dotknęłam bolącego
miejsca. Pod moimi palcami wyczułam fakturę bandażu – Harry?
- Czy on...
- Jesteś bezpieczna.
- Ale czy on... żyje? – szepnęłam. Wiedziałam,
że Harry najchętniej by go zabił. Widziałam to w jego oczach. Na samo
wspomnienie o Josh’u ciało Styles’a aż płonęło z nienawiści.
- Żyje. – nie potrzebowałam więcej wyjaśnień.
Ułożyłam się z powrotem na poduszkę. Chciało mi się spać i pić. Byłam
wykończona.
- Evelyn. – cichy szept Harrego dotarł do
mojej podświadomości – Musisz wyjechać z Londynu.
- Nie mam zamiaru tego robić. –
odpowiedziałam, patrząc w jakiś jeden nieokreślony punt na drzwiach. Było to
zdecydowanie łatwiejsze niż patrzenie na świeże rany Harrego, które powstały
tylko i wyłącznie z mojej winy.
- Josh będzie chciał się zemścić. Znam go.
- Jaka była między wami umowa? – zmieniłam
temat. Nie dręczyły mnie obawy przed Josh’em. Nie bałam się go i nigdy nie będę
się bać. Byłam jedynie ciekawa czego dotyczyła ich umowa. Czemu Harry posunąłby
się tak daleko żeby ją zniwelować? Chodziło o mnie, to było jasne, jednak nie
rozumiałam jednej rzeczy: skąd Styles wiedział o mojej umowie z Hudersonem i
jaką umowę zawarł z nim?
- Josh zadzwonił do mnie. I powiedział mi o
tym, że chcesz mnie zniszczyć. Dobrze, wiesz, że to było niemożliwe?
- Dla chcącego nic trudnego. – odparłam, podciągając koc pod sam nos. Harry zmienił pozycję, tak, że teraz nachylał się
nade mną, prawie stykając się swoim nosem o mój. Miał ciepły, jednak bardzo
szybki oddech i pachniał męskim żelem pod prysznic.
- To było niemożliwe. – powtórzył, odsuwając się
ode mnie. Widocznie uznał, że znaleźliśmy się zbyt blisko. Obszedł kanapę
dookoła i stanął pod drzwiami szukając czegoś w kupce ciuchów. Składała się ona
z samych czarnych ubrań. Zauważyłam jego ciemne koszuli, koszulę uplamioną krwią Josha, marynarkę którą miał na sobie i mój stanik. Mój stanik?! Krew
odpłynęła mi z twarzy, a potem z impetem uderzyła o policzki, które
niemiłosiernie zaczęły piec. Dopiero w chwili kiedy zauważyłam jak Styles
przerzuca ciuchy z jednej kupki na drugą uświadomiłam sobie, że mam na sobie
jego ubrania.
- Harry? – odmruknął w odpowiedzi w ogóle na
mnie nie patrząc – Czemu mój stanik jest w tamtej części pokoju a nie na moim
ciele, do cholery?! – wybuchnęłam, czując jak pulsowanie rany głowy przybrało
na sile. Ciemnowłosy nadal przerzucał ubrania w takiej samej pozycji jak
dotychczas, zmienił się tylko wyraz jego twarzy. Ze skupionej na wykonywanej
czynności, na rozbawiony. W jego policzku uformował się słodki dołeczek
zupełnie nie pasujący do ciemnoczerwonej rany nad jego brwią.
- Rozebrałem Cię. – odpowiedział na luzie
jakby rozbieranie obcych kobiet było najnormalniejszą czynnością na świecie.
Zsunęłam z siebie koc, wstałam i ruszyłam przed siebie – Spokojnie. – podniósł
głowę kiedy znalazłam się tuż przy nim. Z tej perspektywy wydawał się jeszcze
bardziej potężny niż był. Jego atletyczna sylwetka, ozdobiona tatuażami robiła
duże wrażenie. Powoli wstał, trzymając ową część garderoby w dłoni – Z racji,
że trochę Cię poharatałem, potem rozebrałem, powinienem Ci pomóc z powrotem
się ubrać.
- Jesteś świnią. – wyciągnęłam rękę aby
odebrać moją własność, jednak jej nie dostałam. Harry roześmiał się głośno –
Oddaj mi to, proszę.
- Znów mnie o coś prosisz. Nie za dużo jak na
taki krótki okres czasu?
- Nie kpij. – syknęłam. Moja cierpliwość zaczynała
się kończyć.
- Nie kpię. Chcę Ci tylko pomóc. Nie będę
patrzył, obiecuję.
- Już i tak sobie popatrzyłeś, więc na jedno
wychodzi. – uniosłam ręce ku górze, zachęcając do do zdjęcia przydużej koszulki. Wbił we mnie swój wzrok. Nie był ani podniecony, ani zaintrygowany. Był pusty.
Zabawne jak sytuacja może zmieniać się w
przeciągu kilku godzin. Jeszcze jakiś czas wstecz bił człowieka prawie go
zabijając, a teraz bezradnie próbuje pokazać swoją śmieszną stronę. Próbuje
zabawnie ze mnie kpić, torturować mnie myślą, że widział więcej niż niejeden
mężczyzna. A tak na prawdę nie ma w sobie tyle odwagi, żeby zrobić to co
potrafił zrobić kiedy ja nie zdawałam sobie o tym sprawy.
- Odwieź mnie do domu. Proszę. – poprosiłam,
jednak w odpowiedzi nie usłyszałam żadnego komentarza. Chłopak oddał mi mój
stanik, a sam zaczął się ubierać. Podniósł z ziemi białą bluzkę z długim
rękawem, a na głowę wcisnął pomarańczową czapkę. Za to mi podał jedną ze swoich
bluz, która jak wiadomo okazała się jakieś dwa razy za duża.
Droga do mojego mieszkania dłużyła się
niemiłosiernie. Nie zamieniliśmy ani jednego słowa. Ja nie miałam ochoty
rozmawiać z Harrym o jakichś błahostkach i widocznie on też nie miał na to najmniejszej ochoty. Milczenie okazało się najlepszym rozwiązaniem. Kiedy
zaparkowaliśmy auto pod budynkiem przyjrzałam się samochodom. Nie było auta
Logana ani Niall’a, więc spokojnie mogłam udać się na górę. Grzecznie
podziękowałam Harremu za podwiezienie i wyszłam z samochodu. Na zewnątrz było
zimno, więc mocniej owinęłam się granatową bluzą Harrego. Pachniała nim. Jego
perfumami pomieszanymi z zapachem jego ciała.
- Poczekaj! – krzyknął, a ja odwróciłam się w
jego stronę. Biegł do mnie i kiedy znalazł się tuż obok otworzył przede mną
drzwi.
- Harry... nie mam kluczyków do mojego
mieszkania. – spojrzałam na niego, lekko
zawstydzona. Wszystkie moje rzeczy oprócz komórki zostały w klubowej przebieralni. W kąciku ust zatańczył mu chytry uśmieszek.
- Poradzimy sobie. Chodź. – rozkazał, a ja
udałam się tuż za nim. Kiedy dotarliśmy pod wskazane przeze mnie drzwi
ciemnowłosy wyjął z kieszeni jakiś mały przedmiot i męcząc się przez chwilę nad
zamkiem, w końcu otworzył go. Ponownie uchylił drzwi abym mogła do niego wejść.
- Dzięki. – mruknęłam wchodząc do
pomieszczenia. Było tam zdecydowanie cieplej niż na dworze czy klatce
schodowej.
- Ev?
- Tak, Harry? – nasze oczy spotkały się. Tym
razem przez zielone tęczówki mężczyzny przedzierało się pytanie. Wiedziałam, że
chciał wejść. Więc uchyliwszy kawałek wpuściłam go do środka. Chociaż
nienawidziłam go z całej siły, wiedziałam, że po powrocie do tego obskurnego mieszkania znów będzie sam. Zamknęłam za nim drzwi, zsuwając z nóg za duże trampki Harrego. Bluza również wylądowała na szafce tuż przy wejściu.
- Ile mi dajesz czasu? – nagłe i niezrozumiałe
pytanie Styles’a lekko mnie zdziwiło. Wyraz jego rozbawionej twarzy podsycił
moją ciekawość – Ja dałem Ci pięć sekund, a Ty ile dajesz mi?
- Dziesięć.
- Dziesięć?
- Dziesięć. – powtórzyłam, patrząc na Harrego
wyzywająco. Szybko zamknęłam drzwi od środka – Dziewięć. Osiem. Siedem.
- To nie fair, liczysz za szybko.
- Sześć. – nie zaprzestawałam patrzeć mu
głęboko w oczy – Pięć. – wzięłam głęboki oddech – Cztery.
- Trzy. – powiedział za mnie, przyciągając do siebie, po czym odwrócił nas tak, że znów opierałam się plecami o
powierzchnię drewnianych drzwi – Dwa.
- Jeden. – z moich ust wydobyło się ciche
jęknięcie, kiedy ciało Harrego przywarło do mojego. Biło od niego ciepło i coś,
czego nie potrafiłam do końca rozszyfrować. Wyswobodziłam rękę z
jego silnego uścisku, unosząc ją na wysokość zranionego łuku brwiowego. Opuszkiem palca
dotknęłam rany.
- Przepraszam. – szepnęłam, lekko podnosząc
się na palcach aby pocałować zranione miejsce – Przepraszam, jednak pamiętaj,
że nadal Cię nienawidzę i z niecierpliwością czekam na dzień w którym Cię zniszczę.
CORA
Zamroczenie alkoholem nie odebrało mi chęci
walki o Evelyn. Nie dawałam za wygraną kiedy Harry bez problemu przedzierał się
przez głodnych sensacji imprezowiczów.
- Cora! – spanikowany głos Niall’a rozległ się
w mojej głowie. Odwróciłam się do niego. Dwie sekundy później stał przede mną,
próbując mnie jakoś zatrzymać – On jej nic nie zrobi. Jestem tego pewien.
- On mi groził! Rozumiesz, Niall? Twój święty
Harry zawarł ze mną umowę! Że jeśli go nie wydam, to nic nie zrobi Evelyn! Ktoś
sprał go na kwaśne jabłko, a teraz moja przyjaciółka cierpi nie dość, że przez
Harrego, to jeszcze pracuje jako tancerka w nocnym klubie! – wrzeszczałam, mocno wymachując rękoma. Alkohol pozwolił mi na więcej, niż normalnie byłabym w
stanie
powiedzieć. Horan patrzył na mnie pytającym wzrokiem. Nie wiedział o
czym mówię. Nie mógł wiedzieć, skoro umowa z Harrym była poufna i miała
pozostać tylko między nami. Ale nie mogłam dłużej przestrzegać jej reguł, skoro
Styles nie robił tego samego – Nie wiem co on kombinuje, ale musimy to przerwać.
- Dobrze, teraz pomożemy Evelyn, a potem
opowiesz mi o tej umowie, dobrze? – kiwnęłam głową, że zgadzam się na taki
układ. Nie mogłam zrobić nic więcej. Musiałam pomóc mojej przyjaciółce. Nic więcej się nie liczyło.
Blondyn szedł przede mną, mocno ściskając
moją dłoń. Czułam, że jest zdenerwowany i zdezorientowany zaistniałą sytuacją.
Nie dziwiłam mu się w najmniejszym stopniu, zważając na to, że gdybym była na
jego miejscu reagowałabym tak samo. Kiedy dotarliśmy do miejsca gdzie zebrało
się więcej gapiów, przystanęłam spoglądając w zamknięte czarne drzwi. Wiedziałam,
że cała szopka rozgrywa się tuż za nimi. Niemoc jaka mnie ogarnęła była nie do
opisania. Moja najlepsza przyjaciółka, jedna z najważniejszych osób w moim
życiu, stoi za tymi drzwiami zapewne trzęsąc się ze strachu o własne życie.
- Gdybym znał właściciela tego klubu mógłbym
coś poradzić... – mruknął. Chciał znaleźć jakieś rozwiązanie, ale sam nie
wiedział od czego zacząć.
- A co jeśli coś stanie się Evelyn?
- Wszystko będzie w porządku. – odpowiedział
szybko, odsuwając mnie od siebie – Spójrz na mnie. – poprosił, a ja spojrzałam
mu w oczy. Był widocznie zmartwiony, chociaż przeważało nad tym uczuciem, kompletne zdenerwowanie – Chodźmy do boksu. Poczekajmy aż ktoś otworzy te drzwi.
Zadzwonię do Harrego, wyjaśnimy tą chorą sytuację... – zamrugałam oczyma, żeby
dokładnie widzieć twarz mojego szefa. Mojego szefa. Mój szef, który jeszcze
jakieś siedem dni temu był dla mnie tylko szefem. Osobą wydającą mi rozkazy,
osobą, która za te rozkazy płaciła. Teraz stał tuż przede mną, trzymał mnie w
opiekuńczym uścisku, głaskał moje plecy, szukał najlepszego wyjścia z sytuacji
która ma niezliczoną liczbę drzwi i tylko jeden klucz, z jedną szansą na
trafienie odpowiedniego rozwiązania. Znajomość z Niall’em Horanem wskoczyła
właśnie na wyższy poziom. Nie zważając nawet na to, że jego żona siedzi zapewne
przy łóżku własnej matki, będąc z nią w ostatniej już drodze życia. Nie zważając na to, że jego syn właśnie słodko śpi w swoim łóżku. Nie zważając na obrączkę na
jego palcu. Nie zważając na to, że to co robimy jest złe. I zapewne niegodne
pochwały.
Wsunęłam palce pomiędzy jego. Delikatne mrowienie przy dotyku jego dłoni, przeniosło się w
okolice brzucha wywołując
eksplozję fajerwerków w jego wnętrzu.
Najgorsze było to, że czerpałam teraz
przyjemność z jego dotyku, kiedy Ev była w niebezpieczeństwie. Najgorsze było
to, że czułam, jak zawiązuje się między mną a Niall’em zaczątek uczucia, kiedy
Harry krzywdzi moją małą, bezradną przyjaciółkę.
Ogarnęły mnie dwa tajfuny uczuć, tak
sprzecznych ze sobą. Potrzebowałam świeżego powietrza, potrzebowałam ujrzeć Ev
całą i zdrową, potrzebowałam dotyku Niall’a na moim ciele. Potrzebowałam
zdecydowanie zbyt dużo, a nie dałabym nic. Potrzebowałam zdecydowanie więcej
niż mogłabym przyjąć.
- Dobrze, chodźmy.
Tym razem ja szłam przodem. Kiedy
znaleźliśmy się przy naszym boxie, każdy z zaproszonych gości chciał wiedzieć
co się wydarzyło. Padało milion pytań na sekundę, ale ani
ja, ani Niall nie
mieliśmy ochoty na nie odpowiadać. Usiedliśmy.
- Niall? – Merit podeszła do nas, zostawiając
świtę ciekawskich osób samym sobie – Harry... on...
- Nie wiem co kombinuje, ale komplikuje
wszystko.
- Co to za dziewczyna, którą niósł? O co
chodzi? – brunetka cały czas dopytywała, a ja patrzyłam w nią tępym wzrokiem. Jasne, kiedyś pytała o Harrego, ale tłumaczyła to wszystko starą znajomością.
Jak się okazuje, Harry znaczył dla niej coś więcej.
- Mówiłem, że nie wiem. – blondyn odparł sucho, widocznie zirytowany.
- Co ta mała suka nawyprawiała, że Harry znów
ma kłopoty?!
- Ta mała suka, to moja przyjaciółka, więc
jeśli będziesz tak uprzejma licz się ze słowami. – wstałam energicznie. Miałam
przed nosem zszokowaną twarz Merit, a tuż za mną Niall wziął głęboki,
uspokajający oddech – Co łączyło Cię z Harrym?
- Harry to mój były narzeczony. – brunetka dosadnie i wyraźnie cedziła każde słowo, po czym uśmiechnęła
się triumfalnie. Krew zaczęła dudnieć mi w uszach, łącząc się z głośną klubową
muzyką. Odwróciłam się do Niall’a, który popatrzył na mnie z dołu.
-
Wracajmy do domu. - szepnęłam tracąc kontrolę nad wszystkim co się właśnie działo.
Po półgodzinnym oczekiwaniu na otwarcie
głównych drzwi klubu, w końcu mogliśmy się wydostać na zewnątrz. Mieliśmy
szansę na przepchnięcie się pomiędzy czarnymi kotarami które zakrywały większą
część podłogi. Kiedy patrzyłam na ciężko zwisające płaty materiału, widziałam
tylko jakieś sceny z mrocznych horrorów. Wolałam jednak nie wiedzieć co się za nimi
kryło. Ze spuszczoną głową opuściłam budynek, obiecując sobie, że była to moja pierwsza i ostatnia wizyta w tym budynku.
Samochód został podstawiony pod samo
wejście. Z trudem usadowiłam się na siedzeniu, zważywszy, że przed wyjściem
wlałam w siebie jakieś trzy Margarity. Nawet pomoc Niall’a wydawała się w tej
chwili zbędna. Chciałam po prostu dotrzeć do domu, albo gdziekolwiek, położyć
się spać, odciąć się od wydarzeń dzisiejszej nocy. Zatrzymaliśmy się na
światłach, kiedy do moich uszu dotarł dźwięk przychodzącej wiadomości tekstowej.
Wyciągnęłam telefon z kopertówki. Na wyświetlaczu widniało imię Evelyn.
- Jestem
już w domu. Nie martw się o mnie. Porozmawiamy o tym jutro. – odczytałam na
głos sms’a. Horan oderwał wzrok od drogi, szukając mojego spojrzenia, kiedy je
złapał, uśmiechnął się szeroko.
- Chociaż jedna dobra wiadomość.
Zdecydowaliśmy jechać do niego. Wiem, że
powinnam być teraz przy Evelyn, ale czułam, że potrzebuje spokoju. Gdyby
chciała, żebym przyjechała do niej właśnie teraz, utuliła mocno, pocieszyła,
dałaby mi znak. Napisała „czekam na Ciebie”, albo „bądź u mnie za chwilę”.
Zajechaliśmy na podjazd apartamentu Niall’a
w zupełnej ciszy. Dopiero kiedy znaleźliśmy się w domu, drzwi zamknęły się za
nami z impetem, poczułam, że chęć posiadania Niall’a Horana definitywnie
zawładnęła moim ciałem. Spojrzałam na niego. Wiedziałam, że czuł to samo.
- Bruna nie ma w domu, jest z Zoe. - blondyn rzucił pęczek kluczyków na ziemię, podchodząc do mnie bliżej. Miałam wrażenie, że wszedł do mojej głowy i wiedział, co chciałam usłyszeć.
- Więc, nie wiem co tam jeszcze robisz. Chodź i pocałuj mnie. – szepnęłam, zagryzając
dolną wargę. Ciało Niall’a powaliło nas oboje na kanapę, jednak nie czułam
bólu. Moje ciało zostało wypełnione od palców nóg po sam czubek głowy gorącem
przyjemności.
Wpijając się mocniej w delikatne, a zarazem
silne usta Niall’a, czułam jak
nadgryzam zakazanego owocu. Jak zamykają się za
mną otwarte od dawna drzwi. Jak wyrzucam klucz w nieograniczoną przestrzeń.
Weszłam do środka, oczarowana magią wyglądu i intelektu blondyna. I nie ma już stąd
ucieczki. Zostałam zamknięta w bajce Niall’a Horana.
Oby nie okazała się bajką o złym
zakończeniu.
***
Jej! Jesteście cudowne! Dziękuję za te wszystkie miłe słowa! Jestem niemal pewna, że dzięki nim i wenie która wreszcie nadeszła stworzyłam dzisiejszy rozdział, z którego jestem maxymalnie zadowolona!
Chciałabym wam życzyć samych szczęśliwych dni w Nowym Roku i zaprosić także, że mój drugi blog HIGH-PRICE, gdzie pojawili się już bohaterzy, można obejrzeć zwiastun, a w najbliższym czasie powinien pojawić się nowy rozdział! Zapraszam!
Uuuuu, ktoś tu dodał roooozdział <3
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak sie ciesze z tego powodu :-D
Oczywiscie mega mi sie podoba, a zwlaszcza juz perspektywa Cory <3333
Sa dla siebie stworzeni i koniec. Nie obchodzi mnie zona Horana ani jego syn, licza sie tylko oni - Niall i Cora XDXD
Nie mniej jednak, bardzo lubie watek z Harrym i Ev, po prostu kocham tego bloga <3<3 :33
Nie moge sie juz doczekac nastepnego rozdzialu!!! :-D:-D <3
HEHEHEHEH A WIĘC TAK.
OdpowiedzUsuńOczywiście ja nie mam nic przeciwko, że jest baaaaaaaaaardzo dużo Evki i Harcia hehehehe mówiłam ci, najlepiej założ nowe opko z nimi. TAKĄ OSOBNĄ HISTORIĘ.
THAT WOULD BE COOL :O
WTEDY TO PEWNIE PIELUCHA I NIC WIECEJ MI DO SZCZĘŚCIA NIE TRZEBA. HEHE
Oczywiście Josh jest kutasikiem i wkurwia mnie do granic możliwości, ale pomińmy ten drobny szczegół kurwa :) i tak pewnie się od niego nie uwolnili?
HAROLD HERO KURWA WIDZĘ. Never mind,że jebnął ją o ziemię, who cares?
Ważne, że potem odwiózł ją do domku, rozebrał - bo przecież HARRY EDWARD STYLES MA TAKIE PRAWO CO NIE? Tzn ja też bym się nie obraziła jakby mnie rozebrał bez mojej wiedzy kurwA:o tzn niby udawałabym oczywiście niedostępną i wgl zszokowaną jego postępkiem i niby nieźle wkurwiona - JAK TO JA, JAK TO TY TU NIEDOSTĘPNE A TY SRAJĄ ZE SZCZĘŚCIE POJEBANE LASKI - no a potem ewentualnie mogłabym se dać z nim na zgodę i e eeee no sama wiesz hihihihihihihihiihihihihihihihihih kurrrrrwa.
CORA I NIALL. NO TU POWIEM SŁODKO SŁODKO SIĘ DZIEJĘ/. IMPREZA IMPREZA YOLO DAY TROLOLOLOLO. Widzę, że chcica nie znała granic wiec nie poddali. MIĘCZAKI. Nie no hehehe cieszę się, i czekam na kolejny rozdzialik bo wiem co w nim będzie hakuna matatataaaaaaaaaaaaaaaa.
A GDZIE BRUNO? A GDZIE LEONIE? NIE WAŻNE! DUPCZCIE SIĘ ILE WLEZIE.
MP - MĄDRA PALA
A Merit to sucz i wiedziałam o tym od początku. Widzisz!? to twoje opko, a ty o tym nie wiedziałam, a ja to kurwa wiedziałam :o MAGIC. JESTEM CZAROWNICĄ.
PRZEJEBANE.
Wywróżę ci na koniec przyszłość..................................................
O KURWA:O CZEKA CIĘ PRZYSZŁOŚĆ Z NIALLEM :O KTO BY POMYŚLAŁ?
Życzę wam wszystkiego co najlepszego
big love from you're misia!
SOFIA VALERIE NADIA ANNABEL STYLES
MUA:*
1D AWARDS! Kojarzysz 1DFF Awards? Nagrody dla najlepszych, anglojęzycznych opowiadań o One Direction? Teraz czan na Polskę! Konkurs na najlepsze opowiadanie w kilku kategoriach odbywać się będzie dwa razy w roku! Nie przegap szansy aby nominować swoich ulubionych autorów! Więcej informacji na http://1d-awards.blogspot.co.uk/ Zapraszam do nominowania!
OdpowiedzUsuń