CORA
Kolejny tydzień minął szybciej niż się
spodziewałam. Evelyn wydawała się spokojniejsza niż przed kilkoma dniami.
Miałam nadzieję, że Harry dał jej spokój. Kilka razy próbowałam poruszyć ten
temat, jednak albo milczała, albo zbywała mnie krótkim: „Ta sprawa jest już
zamknięta”. Ja sama próbowałam zdobyć nowy adres Styles’a, jednakże nie miałam
pojęcia do kogo mogłabym się zgłosić z tą sprawą. Udało mi się jedynie pozyskać
numer telefonu mężczyzny, który spisałam kiedy Ev brała szybki prysznic. Z
bijącym sercem wystukiwałam jego numer na wyświetlaczu mojej komórki, ale za
każdym razem byłam bardziej zawiedziona. Nie odebrał ode mnie ani jednego
połączenia. Zastanawiało mnie jedno, czy Harry Styles był na tyle przebiegły
żeby znać mój numer i po prostu unikać moje telefony, czy po prostu tak zajęty
sobą, że nie miał czasu na ich odbieranie? Co było w tym człowieku, że miałam
ochotę go zniszczyć i pozbawić każdej cząstki jego wygórowanej pewności siebie i
egoizmu?
Za to moje relacje z Niall’em pogłębiły
się i rozwinęły w przeciągu siedmiu dni, do tak dużych rozmiarów, że aż sama
byłam zdziwiona. Przez cały czas trwania naszej współpracy nigdy nie
spędzaliśmy ze sobą tyle czasu, a teraz ni stąd ni zowąd, Horan stał się dla
mnie drugim Loganem. Wychodziliśmy często na kawę lub obiad. Zdarzały się
również popołudnia kiedy opiekowałam się Brunem, kładliśmy małego spać, a sami
zagłębialiśmy się w rozmowie albo oglądaliśmy nasze ulubione filmy. Byłam
zdziwiona tym, że większość rzeczy takich jak muzyka, film, jedzenie łączyły
nas w stopniu zaawansowanym.
Opuściłam mój pokój ubrana tylko i
wyłącznie w biały szlafrok oraz bieliznę w tym samym kolorze, udając się do
kuchni skąd wydobywały się zapachy świeżo pieczonej polędwicy wołowej z
warzywami.
- Coś tu pięknie pachnie! – zawołałam,
podchodząc do Logana od tyłu i przytulając go mocno. Chłopak wyswobodził się z
mojego uścisku, odwracając się do mnie przodem. Był cały umrusany sosem, ale
wyglądał prześmiesznie i zarazem kompletnie słodko.
- Szef kuchni Logan McClain przygotowuje
najlepsze danie na świecie, dla swoich jedynych, najlepszych i najpiękniejszych
współlokatorek. – uśmiechnęłam się do niego szczerze, wycierając palcem miejsca
na jego twarzy gdzie znajdował się brunatny sos.
- Myślę, że szef kuchni powinien bardziej
uważać na to jak je. Trzylatek mniej się brudzi przy jedzeniu.
- Przesadzasz.
- Nie przesadzam. Ale uważaj na tą swoją
polędwicę, bo za chwilę wysuszysz ją na wiór. – wskazałam palcem na piekarnik i
usiadłam na wysokim krześle przy wyspie, która służyła nam za stół.
Obserwowałam jak przyjaciel krząta się po kuchni, radząc sobie lepiej niż
mogłam przypuszczać. Kiedyś był beznadziejnym kucharzem i jeśli mam być
szczera, lepiej było wyrzucić jego potrawę do kosza, unikając
wszelkich
powikłań po jej zjedzeniu.
- Co u Niall’a? Spędzacie dużo czasu ostatnio.
– zagadnął krojąc pomidora. Małe kawałeczki warzywa trafiły do przeźroczystego
półmiska.
- Wszystko w porządku. – oparłam łokieć o
blat, a brodę położyłam na otwartej dłoni. Z uśmiechem wpatrywałam się w ruchy
ciemnowłosego, przypominając sobie jak jeszcze kilkanaście godzin wstecz to
Niall kroił dla nas warzywa na sałatkę. Mózg przypomniał mi jej smak,
pobudzając moje kubki smakowe, poczułam w ustach gorycz cytryny i słodkie
awokado.
- A co u Leonie?
- Jest u mamy w Leed’s.
- Ostatnio spędzacie ze sobą bardzo dużo
czasu. – odwrócił się do mnie, nadal trzymając w dłoni nóż i ćwiartkę pomidora.
- I? – zapytałam głupkowato, prostując się.
Logan zmarszczył czoło, łącząc przy okazji brwi. Wiedziałam, że był zazdrosny o
każdego mężczyznę w moim życiu, jednak to był Niall Horan. Jego kuzyn i mój
szef. Z resztą niedorzecznością byłoby to, gdybym wdała się w romans z
mężczyzną, który ma żonę i dziecko, które uwielbiałam całym sercem.
- Dziwię się tylko Leonie, że nie ma nic
przeciwko waszym schadzkom. A może o nich po prostu nie wie? – miałam właśnie
odpowiedzieć mu coś w stylu, że nie powinno go obchodzić moje życie, a
szczególnie życie blondyna, kiedy do pomieszczenia wkroczyła Evelyn, ubrana
jedynie w jasne dresy i wyciągniętą czarną koszulkę. Nie widziałam jej nigdy na
sobie, więc widok męskiego ubrania na przyjaciółce, wzbudził we mnie dużo
podejrzeń. Czyżby miała jakiegoś mężczyznę i nawet o nim nie wspomniała?
- Cześć. – ziewnęła, zajmując miejsce obok
mnie. Ostatnio chodziła cały czas zmęczona, znikała na całe
noce i wracała nad
ranem. Niestety, mijałyśmy się i nie było większej okazji do poważniej rozmowy
– Coś super pachnie. Czy to Twoja słynna polędwica z warzywami?
- Tak. – odparł dumnie Logan, wypinając pierś
do przodu. W duchu dziękowałam Bogu, że Lyn przyszła w porę, bo nie musiałam
tłumaczyć się przyjacielowi ze spotkań z Niall’em.
- Fajnie. – palcami przeczesała swoje blond
włosy, spojrzała na mnie, a na jej twarz wypłynął szeroki uśmiech – Co u
Ciebie? Cały czas się mijamy.
- No, właśnie... u mnie wszystko w porządku. –
odpowiedziałam, jednak nie chciałam rozmawiać o mnie, a o niej – Powiedz mi
lepiej, czemu znikasz na całe noce, cały czas chodzisz niewyspana, mało jadasz.
Co się dzieje, Evelyn? Czy to coś związanego z Harrym? – ostatnie pytanie
starałam się powiedzieć jak najciszej, aby Logan nie usłyszał o czym mówimy.
Jej piękna twarz znieruchomiała. Miałam wrażenie, że intensywność pracy jej
mózgu wzrosła dwukrotnie, tak aby wcisnąć mi jakąś bajeczkę o tym jak to jest
zwyczajnie i idealnie.
- Wszystko jest w porządku. Ostatnio za dużo
myślisz o mnie, zamiast o sobie.
- Po akcji z Harrym, moim przyjacielskim
obowiązkiem jest dbać o Ciebie, rozumiesz?
- Nie mam zamiaru się powtarzać, Cora.
Wszystko jest w najlepszym porządku. A znikam z domu, bo znalazłam pracę. Nie
mam zamiaru żyć na garnuszku rodziców przez całe moje życie. – odwróciła się,
sięgając po gazetę leżącą tuż obok niej, a ja wiedziałam, że to było jej
ostatnie słowo. Nie wiedziałam o jakiej pracy ona mówi, nie wiedziałam gdzie i
z kim pracuje. Czy jest bezpieczna? I czy zarabia tam na prawdę dobre pieniądze
skoro poświęca dla niej swoje zdrowie? Przyglądnęłam się jej poszarzałej
twarzy, stwierdzając, że ciemne worki pod oczami i brak uśmiechu, były zbyt
wysoką ceną za jej zmęczenie. Uświadomiłam sobie, również, że to był ostatni
raz kiedy zmyła mnie takimi odpowiedziami. Następnym razem jej nie popuszczę.
Impreza jaką organizował Niall w klubie
Sound, miała być przypieczętowaniem jego kontraktu z Barceloną, gdzie okna
które produkuje miały ozdobić cały nowy wieżowiec, budowany w samym centrum
stolicy Hiszpanii. Na imprezę została zaproszona cała kadra pracownicza, w tym
także ja i Merit. Sama wypełniałam listy z zaproszeniami, tak więc, wiedziałam,
że Charls pojawi się, że swoim chłopakiem. Dużo mi o nim opowiadała.
Dowiedziałam się od niej, że był wysokim przystojnym brunetem z lekkim
zarostem, koło trzydziestki. Miał córkę z poprzedniego małżeństwa. Z opowiadań
koleżanki wydawał się wyjątkowo dojrzały i szarmancki.
Czas jaki upłynął od ostatniej imprezy na
jakiej byłam, a do tej dzisiejszej wydawał się wiecznością. W momencie kiedy
upinałam swoje ciemne włosy, zaczęły rodzić się w mojej głowie pewne
wątpliwości
związane z wieczornym wyjściem. Czy w ogóle dobrze zrobiłam godząc
się na tą imprezę? Czy nadal potrafię wczuć się w klubową muzykę i dobrze bawić
się jak cała reszta? Wątpiłam w to bardzo mocno, bo nigdy nie byłam świetną
tancerką, ani nie nadawałam się do spożywania dużej ilości alkoholów procentowych.
Niall podjechał po mnie swoim czarnym Audi
RS6 Avant, a ja jak głupia wpatrywałam się w jego białe, lśniące cacko.
Samochód był warty co najmniej pół miliona funtów i wyglądał jakby przed sekundą
wyjechał z salonu. Horan otworzył drzwi ekskluzywnego samochodu. Nie wiem czym byłam bardziej oczarowana, nim czy tym wozem.
- Dobry wieczór. – podszedł do mnie, wyciągając
dłoń, abym mogła ją ująć i ruszyć za nim. Tak, więc zrobiłam, ręce mężczyzny
były duże i ciepłe.
- Cześć. – uśmiechnęłam się uroczo – Czy... to
Twoje auto? – zapytałam kiedy otworzył przede mną drzwi.
- Wolisz szczerą prawdę czy mogę skłamać?
- Prawda.
- Wolałbym skłamać. – zaśmiał się nerwowo.
- Więc? – ponagliłam, kiedy oboje siedzieliśmy
już w cholernie wygodnych siedzeniach. W środku pachniało nowością, więc po
części miałam rację z tym, że samochód niedawno opuścił salon samochodowy.
- Sprawiłem sobie prezent. Musisz wiedzieć, że
nie lubię mówić o sobie i o tym co posiadam. – machnął ręką, włączając się do
ruchu – Pięknie dziś wyglądasz. Zupełnie jak nie Ty. – czułam jak na moje
policzki wypływa fala czerwieni, a serce podskakuje mi z ekscytacji i
szczęścia. Rzadko kiedy słyszę komplementy od mężczyzn, zwłaszcza od mężczyzn
pokroju Niall’a Horana.
- Dziękuję. – szepnęłam kompletnie
zawstydzona. Oczy Niall’a, mimo tego, że nadal uważnie skanowały przestrzeń
przed sobą, usta ułożone były w szelmowski uśmiech. Spojrzałam na profil
mężczyzny, napawając się jego widokiem, czując jak znów się czerwienię. Droga
do klubu nie była długa, chociaż ja sama nie wiedziałam gdzie on się znajduje.
Samo wejście do klubu wyglądało jak każde inne. Wielki świecący napis SOUND i
cholernie długa kolejka do wejścia. My jako goście specjalni, weszliśmy za
ukazaniem plakietek. Rozglądałam się wokół siebie zdziwiona tym, jak bardzo
różnią się dyskoteki dla młodzieży, od ekskluzywnych klubów nocnych. Od samego
wejścia witały nas hostessy trzymające srebrne tacki na których postawione były
lampki szampana lub kolorowe drinki. Nie myśląc zbyt dużo ujęłam kieliszek w
ręce, od razu biorąc duży łyk napoju. Wszędzie otaczały nas czarne ściany,
różowe neonowe światła i ultrafiolet. Speszenie i dezorientacja ogarnęły moje
ciało.
- Tak? Przepraszam, jestem lekko
zdezorientowana. – powiedziałam na tyle głośno, aby mógł mnie usłyszeć.
- Jesteś ze mną. – obdarzył mnie szerokim
uśmiechem – Nie masz się o co martwić.
- Wiem. – odparłam, nadal czując dłoń Horana
na moim ciele. Kiedy dotarliśmy do naszych boxów, mój kieliszek był już pusty.
Musiałam dodać sobie nie małej odwagi, żeby nie odpłynąć pod męskim dotykiem
blondyna. Przywitaliśmy się ze wszystkimi, opróżniłam kolejną szklankę z
drinkiem, czując, jak alkohol zaczyna działać na mnie i mój umysł. Rzeczywiście,
byłam lekko zamroczona i kiedy wylądowałam na środku parkietu z Niall’em przy
boku, wydawało mi się to jak najbardziej naturalną rzeczą. Stałam przed nim,
kołysząc lekko biodrami, kiedy zauważyłam, że dziewczyny tańczące na
podwyższeniach zmieniają się, a na miejsce wysokiej, czarnoskórej dziewczyny o
dość krągłych kształtach wchodzi Evelyn. Zamrugałam kilkakrotnie oczami,
myśląc, że mój mózg przyswoił zbyt dużą ilość alkoholu, a osoba zaczynająca
tańczyć odziana jedynie w biały komplet bielizny to kobieta łudząco podobna do
mojej przyjaciółki. Jednak nie mogłam mylić się bardziej, kiedy moje spojrzenie
skrzyżowało się z jej.
Wszystko co nastąpiło później stało się
dla mnie rozmazanym wspomnieniem. Pamiętam jak ruszyłam przed siebie,
odpychając łokciami ludzi tarasujących mi drogę do środkowej części parkietu.
Kiedy znalazłam się już przy podwyższeniu, zaczęłam krzyczeć i skakać aby objąć
blondynkę i pomóc jej stamtąd zejść, jednak ona wyrywała mi się i krzyczała
coś, czego nie miałam siły i ochoty rozumieć. I wtedy z nikąd pojawił się on,
Harry Styles.
HARRY
Oglądałem ją. Za każdym razem kiedy
Evelyn pojawiała się w klubie ja również tam byłem. Zdawałem sobie sprawę, że
blondynka nie może sobie zdawać z tego sprawy, bo była zbyt zajęta wyginaniem swojego jędrnego ciała wokół srebrnej rury. Cholernie podniecał mnie widok jej
półnagiej tam, na tym podeście. Widziałem, że zwracała na siebie największą
uwagę męskiej widowni. Miałem ochotę podejść tam, powiedzieć tym wszystkim
wymóżdżonym istotom, że niedługo Evelyn Riggs będzie dla mnie wyginać swoje
ciało, a ja bezkompromisowo będę wypełniał jej wnętrze. Ostatkami zdrowego
rozsądku odsuwałem od siebie tą myśl. Anonimowość, to jedyna rzecz, oprócz
samej Evelyn, jakiej teraz potrzebowałem.
Po
raz kolejny zająłem moje miejsce w zaciemnionym miejscu klubu, zamawiając piwo.
Barman był moim dobrym kolegą, więc po raz kolejny piłem na rachunek
właściciela. Zaśmiałem się pod nosem z myślą, że Josh płaci za moje drinki.
Cierpliwie czekałem, aż blondynka zajmie miejsce przy grubawej czarnuli. Rozglądnąłem się. W klubie przebywały same znajome twarze, jednak jeden box
umieszczony niedaleko mnie zwrócił moją szczególną uwagę. Wszędzie poznałbym te
ciemne włosy. Moja Merit. I jej chłoptaś Robert. A tuż obok Roberta, Niall i
Cora. Odsunąłem się trochę w lewo, żeby nikt mnie nie zauważył. Obserwowałem
ich, wiedząc, że oni nie widzą mnie.
W końcu Cora, wstała i biorąc mojego
przyjaciela pod rękę, ruszyła z nim na parkiet. Widziałem jak oczy blondyna
skanują jej szczupłe ciało i jak dużą ochotę miał na nią. Często wspominał mi o
tej swojej sekretareczce, więc zdawałem sobie sprawę, z tego jak napalony na
nią jest.
- Szybki numerek. Co Ci szkodzi? – pytałem za
każdym razem, kiedy wspominał o Corze.
Stanęli dość spory kawałek od podestu
na którym tańczyła czarnoskóra. Spojrzałem na zegarek. Wiedziałem, że o 23
miejsce tłuściocha zajmie Evelyn. Jednak nie spodziewałem się, że to co wydarzy
się chwilę później, obedrze mnie z całej anonimowości jaką próbowałem zbudować.
Cora Tarver po skojarzeniu, że tancerką jest jej przyjaciółka rzuciła się w
tłum. Nim się obejrzałem znalazła się przy podniesieniu. Musiałem działać.
W dosłownie kilka sekund również
zacząłem przedzierać się przez tłum ludzi, próbując dostać się do Evelyn. Udało
mi się to tylko i wyłącznie dzięki sile, ale jakim cudem Cora Tarver dotarła do
Evelyn było dla mnie wielką zagadką. Kiedy znalazłem się już przy walczących ze
sobą przyjaciółkach, nie myśląc za dużo ująłem nogi blondynki, przerzucając ją
sobie przez plecy. Słyszałem tylko krzyki jej posranej przyjaciółki oraz czułem
jak paznokcie Evelyn wbijają się mi w plecy. Co jakiś czas obrzucała mnie również obraźliwymi wyzwiskami.
Jej nogi posiadały najwspanialszą
fakturę skóry jaką miałem okazję dotykać. Były gładkie i jędrne, zupełnie takie
jak sobie wyobrażałem. Nawet w momencie, kiedy uciekałem z nią przez parkiet, a
tuż za mną biegła pijana Cora i Niall, który usiłował grać twardziela, nie
przeszkadzały mi w fantazjowaniu o pięknej blondynce.
Ujawniając się, tracąc moją
anonimowość nie myślałem o konsekwencjach. Najgorsze miało dopiero przyjść.
***
DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE PRZEMIŁE KOMENTARZE. JESTEŚCIE CUDOWNE! <3